Dragon Starachowice - News
Ernest Kisiel skrzyżuje rękawice z Mariuszem Lachem
Ernest Kisiel skrzyżuje rękawice z Mariuszem Lachem
- W ringu nie ma czasu na kalkulację. Wyjdę by wykonać swoje zadanie – zapowiada na łamach TYGODNIK-a wychowanek Dragona Ernest Kisiel. Fighter starachowickiego klubu 15 kwietnia podczas gali Legion Fight Night w Głogowie spróbuje odnieść swoje pierwsze zwycięstwo na zawodowym ringu. Na ostatnim etapie przygotowań, nie zwalnia tempa, nie ukrywając nadziei na wygraną.
TYGODNIK: Z Mariuszem Lachem, twoim przeciwnikiem znacie się jak łyse konie. W tym roku miałeś już okazję się z nim zmierzyć. W mistrzostwach Polski w formule kick light w Kartuzach pokonałeś reprezentanta Legionu Głogów. Jak będzie tym razem?
E. KISIEL, ZAWODNIK STARACHOWICKIEGO DRAGONA: - Mam nadzieję, że podobnie (śmiech). Tak naprawdę innego scenariusza nie biorę pod uwagę. Przygotowania do pojedynku idą pełną parą. Najważniejsze, że ze zdrowiem jest wszystko O.K. i w spokoju mogę koncentrować się na przygotowaniu super formy. Z Mariuszem rzeczywiście znamy się już dość długo, głównie ze zgrupowań kadry narodowej, a także ze wspólnych startów poza granicami Polski. Wspólnie z trenerem padła propozycja dla mnie, by stoczyć walkę rewanżową już na zawodowej gali, nie na ringu amatorskim. Zgodziłem się i przyjąłem ofertę. Mam oczywiście nadzieję, że nie będę jej żałował.
Lach walczyć będzie u siebie. Wypełniona po brzegi hala i kibice, od których otrzyma wsparcie przemawiają na jego korzyść.
- A mnie zależy na tym, by właśnie tak myślał. Ostatnie dni treningów podporządkowane są pod walkę w Głogowie. Z trenerem Jasińskim zrobimy co w naszej mocy, bym już między linami dał się siebie maxa. Cykl przygotowań powoli wkracza w decydującą fazę. Została praca nad wytrzymałością i dynamiką. Po prawdzie, przygotowania do walki na Dolnym Śląsku nie odbiegają zbytnio do przygotowań do mistrzostw Polski lub innych zawodów w jakich biorę udział. Różnica polega tylko na presji, która tym razem na pewno będzie większa. Nie tylko na mnie, ale przede wszystkim na moim rywalu.
Walka w Głogowie będzie miała podobny scenariusz, do tej z Kartuz?
- Oriental rules na zasadzie której ma zostać rozegrany ten pojedynek to znacznie twardsza odmiana sztuk walki niż kick light. Lach specjalizuje się w formule oriental. Czy przewaga będzie po jego stronie? Przekonamy się w połowie kwietnia. Tanio skóry nie sprzedam. Dla kibiców zapowiada się naprawdę fajna konfrontacja. Postaram się zawiesić przeciwnikowi wysoko poprzeczkę. Znam jego słabe i mocne strony. Wiem czym jestem w stanie go zaskoczyć. Wejdę do ringu i postaram się robić swoje, nie czekać na to jak zachowa się rywal. Taki był zawsze mój styl i tak będzie i tym razem. Zdaję sobie sprawę z tego, że walka toczyć się będzie na ziemi Lacha. Każdą rundę muszą akcentować na swoją korzyść. Przy pojedynku wyrównanym można spodziewać się tego, że wynik okaże się korzystny dla Mariusza.
Walka na Dolnym Śląsku będzie dla ciebie debiutem na zawodowych ringach. Czujesz dreszczyk emocji?
- Z tyłu głowy cały czas utrzymują się myśli o pojedynku. W szkole, w domu, w czasie wolnym od zajęć. Oczami wyobraźni widzę jak wchodzę między liny i robię swoje. Za darmo walczyć nie będę. Pieniądze leżą na ringu (Kisiel jak udało nam się dowiedzieć z nieoficjalnych źródeł ma otrzymać ok. 1 tys. zł - przyp.red.). Teraz wiele zależy ode mnie czy będę w stanie po nie sięgnąć. Oby. Niech kibice trzymają za mnie kciuki.
Rozmawiał Rafał Roman
Szkoleniowiec o podopiecznymMAREK JASIŃSKI, TRENER DRAGONA: - To, że Ernest otrzymał propozycję stoczenia pojedynku w trakcie zawodowej gali, świadczy o tym, że jego sukcesy są dostrzegalne w kraju. Mariusz Lach to utytułowany zawodnik, jeden z najlepszych w Polsce. W MP w Kartuzach, reprezentant Legionu Głogów poczuł się urażony porażką. Liczę oczywiście na wygraną Ernesta.