Dragon Starachowice - News
Dziewiątka na wagę europejskiego topu
Imponująca seria podopiecznych Marka Jasińskiego trwa w najlepsze
Dziewiątka na wagę europejskiego topu
Adrian Gunia, Dominika Czernikiewicz, Alicja Siebyła, Robert Siebyła, Filip Zawłocki, Aleksandra Surus, Piotr Cieśla, Anika Kluk oraz Karol Mamerski – wspomniana dziewiątka fighterów Dragona podczas rozegranych w Ostrowcu Św. zawodów Pucharu Europy Wako w kickboxingu dostarczyła mnóstwa emocji. Do grodu nad Kamienną trafiły kolejne w tym roku krążki. Również te z najcenniejszego kruszcu. Jak występ podopiecznych ocenia klubowy szkoleniowiec Marek Jasiński?
O występie Adriana Guni...
- Niewątpliwie jego udział w ostrowieckim Pucharze Europy można uznać za największą niespodziankę in plus. Spodziewałem się z jego strony walki o najwyższy stopień podium, ale zaskoczył chyba wszystkich, włącznie ze swoimi kibicami. Adrian czuje się dobrze w otwartych formułach. Wystartował w low kicku jako junior młodszy. W ub. roku rywalizował jeszcze jako kadet, także w Pucharze Europy w Krynicy. Miał pecha, bo doznał tam kontuzji nogi i przez długi okres czasu był wyłączony z trenowania. Wrócił, ale ostatnio problemy ze zdrowiem kolejny raz dały o sobie znać. Tym razem zmogła go choroba. Miałem obawy co do jego dyspozycji. Okazało się, iż mimo osłabienia drzemie w nim ogromny potencjał. Słuchał podpowiedzi płynących z narożnika i świetnie realizował założenia taktyczne. Największą przeszkodą był reprezentant Słowacji, ale Gunia poradził sobie z nim znakomicie. Pojedynek, który z pewnością mógł się podobać kibicom, wygrał przez RSC. Punktował dzięki naszym sugestiom. W wyrównanej walce o złoto zmierzył się z Polakiem, którego pokonał na punkty.
O złocie Dominiki Czernikiewicz...
- Miała o tyle łatwiejsze zadanie, że w jej kategorii nie było zbyt wielu rywalek. Dlatego Dominika od razu wystąpiła w finale. W poprzednich pojedynkach, jakie toczyła trudno było do niej dotrzeć, a nie jest to łatwe, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę pod jaką presją są młodzi zawodnicy. W pojedynku o złoto konsekwentnie trzymała się taktyki. Wykorzystała swój potencjał i wygrała na punkty 3:0.
O występie Alicji Siebyły...
- Do jej medalowych startów zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Nie jednokrotnie udowodniła, że potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Jej rywalką, w pierwszym starciu była Słowaczka, później Polka z którą także była w stanie zwyciężyć. Alicja ma tę cechę, że stara się dużo uwagi poświęcać złożeniom taktycznym. Jest konsekwentna i wyciąga wnioski. Jej styl jest elastyczny. Potrafi szybko dostosować się do stylu walki rywala. Tam gdzie, większy nacisk trzeba położyć na defensywę, potrafi to zrobić. Potrafi także walczyć ofensywnie, tak jak było to w finale. Nie pozwala na zwiększenie dystansu. Na przeciwniczce wywierała presję. Jeśli dalej będzie robić postępy, szykuje nam się super fighterka. Na bieżąco analizuje ruchy przeciwnika i trzyma się określonej strategii.
O srebrze Roberta Siebyły...
- Robert dał się już poznać z jak najlepszej strony, także w tym roku. W konfrontacji o złoto stanął naprzeciw Ukraińca. Po walce złożyliśmy protest. W ringu sędziowała Ukrainka, sędzią punktowym był Ukrainiec. W 2. rundzie rywal Roberta był dwukrotnie liczony. Wszyscy byliśmy niemal na 100 procent pewni, że reprezentant Dragona sięgnie po najcenniejsze trofeum. Przeciwnik słaniał się na nogach, ale sędzina, najwyraźniej celowo nie liczyła go po raz trzeci. Jak się później okazało, Robert przegrał walkę jednym punktem. Szok! Nie tylko naszym zdaniem, został wyraźnie skrzywdzony. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują jednak, że Robert nie miał wyraźnie szczęścia, a to w sporcie czasami się przydaje. W finałach przegrywa 1:2. Ma pod górkę.
O 2. miejscu Filipa Zawłockiego...
- Dwie walki wygrał. Musi bardziej pilnować się podczas rywalizacji planszowej. Siła jego ciosów jest spora, dlatego rywale dość mocno to odczuli. Odczuł to również Filip, któremu sędziowie nie raz zwrócili uwagę. Przeciwnika finałowego znał, wiedział o jego mocnych i słabych stronach. Odebrano mu punkty, było za mało czasu na to by odnieść zwycięstwo. Filip ma mocny charakter i łatwo nie poddaje się.
O debiucie Aleksandry Surus...
- Dla Oli udział w Pucharze Europy był pierwszym, tak poważnym wyzwaniem. Trenuje z nami od kilku miesięcy i jak widać, podchodzi do zajęć mega profesjonalnie. Ma dobrą wydolność i kondycję. Dużo biega i ćwiczy. Byłem ciekaw jak sobie poradzi. Uległa dopiero w finale, gdzie musiała stawić czoła doświadczonej Słowaczce. Zanotowała 2 zwycięstwa. Przygodę ze sportami walki rozpoczęła z wysokiego C. Dziś coraz rzadziej spotyka się młodych ludzi, którzy mają takie podejście do uprawiania sportu jak Aleksandra. Mam nadzieję, że zostanie z nami na dłużej.
O srebrnym krążku Piotra Cieśli...
- W starciu półfinałowym wygrał na punkty 2:1. Występem takim jak w Ostrowcu, udowodnił iż jest w stanie pewne braki nadrabiać.
O brązie Aniki Kluk...
- Debiutowała w formule kick light. Miała o tyle trudne zadanie, że w półfinale rywalizowała z medalistką mistrzostw Starego Kontynentu i mistrzostw świata. Została rzucona nie na głęboką wodę, ale na ocean. Doświadczenie przemawiało za zawodniczką ze Słowacji.
O 3. lokacie Karola Mamerskiego...
- Walka Karola z Ukraińcem przypadła do gustu. Uległ 1:2. Zabrakło niewiele by odnieść wygraną. Otworzył się na nasze podpowiedzi w 2. rundzie, a to zaowocowało postawieniem rywalowi trudnych warunków.
Rafał Roman
Oni sięgnęli po medale dla DragonaZŁOTO: Adrian Gunia (formuła low kick, kategoria 57 kg junior młodszy), Dominika Czernikiewicz (kick light, 65 kg kadet starszy), Alicja Siebyła (kick light, 42 kg kadet starszy).
SREBRO: Robert Siebyła (full contact, 60 kg junior starszy), Filip Zawłocki (kick light, +69 kg kadet starszy), Aleksandra Surus (kick light, 55 kg kadet starszy), Piotr Cieśla (kick light, 69 kg kadet starszy).
BRĄZ: Anika Kluk (kick light, 65 kg seniorka), Karol Mamerski (low kick, 63,5 kg junior młodszy).